poniedziałek, 25 stycznia 2010

Dzielnica postapokaliptyczna

Przeprowadzilam sie. Od stycznia mieszkam 4 minuty pociagiem od stacji glownej Helsinki. Co oznacza, ze na zajecia moge wstawac dosc pozno, zwlaszcza ze wiekszosc kursow zaczyna sie o 10 albo 12. Hurra.

Pasila, dzielnica, w ktorej teraz mieszkam, nie wyroznia sie wlasciwie niczym szczegolnym, poza cholernie wysokim zageszczeniem Afrykanczykow, Muzulmanow (nieopodal mamy Centrum Islamu) i odrobine mniejszym Azjatow na metr kwadratowy. Finskiego malo tu slychac, zwlaszcza, ze mamy tutaj akademiki, gdzie Finow ze swieca szukac. Najczescie slyszane jezyki to chinski, niemiecki i francuski. No i wszelkie arabskie, suahili czy inne bardziej poludniowe, z tym ze to bardziej na ulicach niz w akademiku.

Do stacji mam moze piec minut drogi, pociagiem cztery, na uniwerek moze niecale dziesiec. Bardzo komfortowa sytuacja, zwlaszcza porownujac z wielkimi wyprawami z Espoo do centrum, jak to bylo w zeszlym semestrze. Mankamentem mieszkania tutaj jest brak taniego sklepu typu Lidl czy Prisma (tak, Prisma to TEN sklep, z ktorego zaslynelo Espoo w ostatniego Sylwestra...), ale na razie jakos sobie radzimy. Gdyby tylko nasz kochany uniwerek postanowil wyslac nam jakies pieniadze, a nie czekac do 'poczatku nowego semestru', czyli, jesli dobrze licze, polowy lutego.

Jak na razie mieszka mi sie wygodnie, mieszkanie mam trzypokojowe, z czego jeden pokoj stoi pusty i *tadam tadam* otwarty. Baaaardzo wygodne! W ostatnim mieszkaniu zabunkrowala sie Chinka, ktorej imienia nie pamietam i chyba nie zapamietam :) Zamienilysmy kilka zdan, jest owszem sympatyczna, ale jakos nie nawiazalysmy blizszych kontaktow. Nie, nie je psow ani papuzek, tylko o 23:00 wcina chinskie pierozki. Pierozki. Coz za egzotyka! Trzeci pokoj jak stal pusty, tak stoi nadal. I nikt nie wie, co z nim bedzie. Ja tylko trzymam kciuki, by sie nie zapelnil do konca maja, bo to idealna opcja na goszczenie kogokolwiek, kto by ewentualnie mnie odwiedzil ;]

Jeszcze tylko jedno slowko odnosnie dzielnicy jako takiej. Nie da sie tego ubrac slowami, ale sprobuje w ten sposob. Jak dla mnie jest to idealne miejsce do grania w Neuroshime. Architekci chyba zyli w przekonaniu, ze niedlugo wybuchnie konflikt nuklearny i wszystkie budynki mieszkalne i nie tylko powinny robic za schrony. Wszystko jest dwu-, trzypoziomowe. Idziesz ulica, a tu nagle zamienia sie ona w most, pod ktorym przebiegaja inne ulice (i domy!) poziom nizej. Idziesz dalej, a tam schody do gory, gdzie masz kolejny poziom. Jesli liczyc wszystkie zjazdy do garazy z najnizszych poziomow, to by sie naliczylo ich moze z piec. Wszystko szare i smetne, masywne i przygnebiajace. I przygotowane na ewentualny wybuch konfliktu z Iranem.

Ale nie damy sie temu przygnebieniu! Nie musze przechodzic przez cala te dzielnice, wiec moze jakos wytrzymam do konca maja.

Nie wiem, czy zdjecia beda w stanie oddac klimat Pasili, ale postaram sie kilka wrzucic tutaj i pokazac, w jak pieknych okolicznosciach fauny - i byc moze flory - przyszlo mi tu mieszkac.