piątek, 18 września 2009

Tak oto sobie studiujemy :)

Zajecia zaczely sie juz dwa tygodnie temu, ale dopiero od tego tygodnia mamy juz pelen pakiet zajec. Zapowiada sie, ze bedzie to i dosc ciekawe, i dosc proste zarowno pod wzgledem materialu, jak i finskiego. Nie obylo sie jednak bez problemow, co udowodnilo mi, ze nasz organizacyjny burdel na polskich uczelniach nie nalezy wcale do tych najgorszych.

Jakos tuz przed wyjazdem dostalysmy maila od Saszy, ktory jest sekretarka na naszej katedrze, ze MUSIMY dokonac zapisow na kursy osobiscie u niego. Termin: 1-4 wrzesnia, wtedy i tylko wtedy, amen. No to co? Pierwszego poszlysmy na uczelnie, zeby wszystko zrobic i miec z glowy, nie martwiac sie, ze zabraknie miejsc. Idziemy do Saszy, mowimy, o co nam chodzi, a on uprzejmie prosi, zebysmy wrocily za poltorej godziny, bo musi wyjsc. Wracamy, powtarzamy cala sprawe, na co on - ja was nie moge zapisac, jest was za duzo (cale cztery). Mozemy zapisac sie przez net. Macie juz numer studenta i haslo do sieci studenckiej? Nie? To ja nic nie moge zrobic. Po numer idzcie na drugie pietro, po haslo na trzecie.

Idziemy po numer studenta do szanownej pani Tuuli. W koncu zapisy sa od dzisiaj, nie? A w biurze zdziwienie, ze jestesmy tak wczesnie, przeciez caly kurs orientacyjny zaczyna sie jutro i wtedy dowiemy sie wszystkiego. Okazalo sie, ze czegos tam nie dostalysmy listem od nich w ogole i jakies takie niedoinformowane jestesmy. Tak dla odmiany.

Nastepnego dnia zaczal sie kurs. Smiech na sali. Nudy, problemy ze sprzetem (skomplikowana istrukcja obslugi mikrofonu - trzeba mowic DO niego. Kraj hi-tech?) No ale dobra, przetrwalysmy, odbebnilysmy wszystkie trzy dni. Dostalysmy w koncu swoj pakiet studencki wraz z numerem, potem razem z tutorka zalatwilismy haslo do sieci ('pamietajcie - haslo dziala tylko przez 5 logowan, musicie je zmienic, mozecie to zrobic kiedykolwiek i gdziekolwiek'). Haslo zaczelo dzialac dopiero nastepnego dnia i nagle zrobilo sie dosc pozno i czesc kursow byla juz zaklepana na ful. No ale ok, wybralysmy kilka kursow, pozmienialysmy adres z polskiego na nasz finski i probujemy zmienic haslo. Niestety takiej opcji nie ma. Co sie okazuje? Wcale nie mozna tego zmienic wszedzie, tylko koniecznie na komputerze na uczelni. Jakos to chyba umknelo ich uwadze.

Generalnie juz chyba najgorszy burdel uczelniany mamy za soba (zebym tylko nie wykrakala...) i juz wszystko dziala. Choc przyznam, ze bardzo trudno bylo ustalic sobie caly plan zajec. System kursow jest bardzo dobry, bo mozna wybrac, co sie chce i co nas interesuje, ale dla nas to jednak nowosc i ciezko nam sie bylo przyzwyczaic do tego, ze trzeba pilnowac terminu rejestracji i pamietac, ze sa limity miejsc.

Co tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, ze finski system bardzo dobrze uczy mlodych ludzi odpowiedzialnosci. Nas sie wychowuje pod kloszem, wszystko jest podane na tacy i nie trzeba sie niczym martwic. Tutaj dzieci sa puszczone wolno do pewnej granicy (czasami niestety dla mnie niepojetej) i musza ponosic odpowiedzialnosc za wlasne czyny. Tak samo same musza sie zainteresowac, co studiuja, jak to sobie ustala, czy i jak chodza na zajecia i jak zdaja egzamin, jesli na zajecia chodzic nie moga. Juz samo to uczy bardzo wiele.

I jeszcze jedna perelka ichniego systemu, ktora mnie urzekla. Sport. Kupilysmy SPORTTI KORTTI za calutkie 40 euro na trzy miesiace (jeee, kolejny wielki wydatek!) i mamy wstep na wszystkie cztery kampusy, wszystkie zajecia sportowe i silownie. Trzeba sie na nie zapisac na tydzien przed zajeciamy (czyli nie na caly kurs kilkutygodniowy, tylko z zajec na zajecia). Bylam juz na salsie (po finsku, wow! niezapomniane przezycie), dzis ide na bellydance (coz za orientalne polaczenie - taniec arabski w wykonaniu finki i po finsku :D), a takze juz dwa razy zahaczylam o silownie. Silownia jest wielka, bardzo dobrze wyposazona, a co jeszcze bardziej mnie urzeka - przy kazdej przebieralni jest sauna... Po prostu zyc nie umierac! :)

Z tematow typowo uczelnianych to by bylo na tyle. Dzis wybywam na weekend do kesämökki, czyli do domku letniskowego polozonego jakies 100km od Helsinek. Wypad z helsinkim AEGEE. Czyli zapewniona dobra zabawa :)

2 komentarze:

  1. Jak Was w tym Poznaniu niczego nie uczą :) co to USOS słyszały? Że zapisy poprzez ten cud techniki i informatyki są? Że trzeba toczyć wielką wojnę, żeby cudem się dostać do grupy, do jakiej się chce? Na tematykę, jaką się chce? Widzisz, Haniu, w Toruniu pozostawiają nam dowolność (na przykład z zakresu "historia nowożytna" chcesz się uczyć o odkryciach i kolonizacji, czarownicach (sic!), szlacheckiej Polsce czy o czymś tam jeszcze). Ale z zapisami są zawsze cyrki.

    Szczególnie, jak przyjdą zapisy na w-f i do naszych 100 osób z wydziału dołączy dodatkowe kilka tysięcy z innych wydziałów, żeby się zapisać. I tak oto Miłosz se poszedł na wspinaczkę skałkową jako w-f. Rejestracja: początek 12:00:00, 12:00:05 zawiecha serwera 12:00:30 odwiecha 12:00:50 wczytuje stronę 12:01 grupa pełna :) Żyć, nie umierać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. usos u nas tez istnieje, owszem, ale kuleje i mnie jakos do tej pory na szczescie ominal. zapisy na wf przez neta objely rocznik po mnie. ale na kursy jako takie zapisow nie ma. poza tym na co mialabym sie zapisywac, jak dla nedznej filologii finskiej taki maly wybor? no, a i tak mam wrazenie, ze w polsce to jeszcze jest calkiem nowy pomysl i malo uczelni i malo kierunkow ma to w swojej ofercie.

    OdpowiedzUsuń