Wczoraj wieczorem zrobilysmy sobie we dwie z Anita rundke po osiedlu. Jakos tak wewnatrz czuje sie niesamowicie szczesliwa, ze znow tu jestem. Jak widze Finow w srodowisku naturalnym, jakos same mi sie usta smieja.
Jak najlepiej spedzic wieczor, zeby bylo bardziej 'finsko'? Oczywiscie wyjsc na jogging, na rower, wyjsc na dlugi spacer z psem lub najlepiej polaczyc to w dowolna kombinacje typu jogging z psem. Najlepsza, najtansza i najprzyjemniejsza rozrywka, dostepna dla kazdego i wlasciwie znaczna wiekszosc Finow z tego korzysta. Choc ja sie im wcale nie dziwie - gdybym miala mieszkac w tak wystylizowanym mieszkaniu, tez wolalabym spedzac wieczory, uprawiajac wszelakiej masci sporty na swiezym powietrzu.
Co wlasnie przypomina mi o rzeczy drugiej. Ich mieszkania. Dobra, przyznaje sie, bezczelnie gapilam sie w kazde oswietlone okno, ktore mi sie napatoczylo. Nie bylo trudno nic nie podejrzec, bo Finowie maja chyba jakas awersje do firanek (totalny ich brak jak Finlandia dluga i szeroka), zaslonek maja jak na lekarstwo, a chyba najbardziej ukochali rolety. Ktorych zreszta i tak czesto nie uzywaja. Tak wiec podgladalam sobie ile wlezie i jakos nie umiem sobie siebie wyobrazic zyjacej w czyms takim. Kto byl w moim pokoju, ten wie, ze lubie pomieszczenia cieple, przytulne, swojskie. Tutaj rzadkoscia sa chyba nawet sciany pomalowane na inny kolor niz bialy! Do tego najlepiej biale meble, jak najmniej i jak najbardziej praktyczne. W moim pokoju teraz jedynym akcentem innego koloru jest dziwnego koloru wyplowiala zaslonka i drewniane loze. Czuje sie jak w psychiatryku.
Ale jednego im nie mozna odmowic. Moze i te mieszkania sa minimalistyczne, ale maja tam wszystko, czego by potrzebowali. Sauna na parterze, pokoj na rowery, z ktorego jest proste wyjscie juz na trase, czyscidelko do butow przed drzwiami na klatke, wszystko ladnie ogrzewane, czesto czyszczone i utrzymywane w dobrym stanie. No, zyc, nie umierac. Zwlaszcza jesli chodzi o te saune.
Maja hopla na tym punkcie - wszystko ma byc praktyczne, minimalistyczne, zgodne z natura i zdrowe. Tylko tu jak na razie spotkalam sie z tym, ze trudno dostac inne mleko niz 'bez laktozy', maslo jest 'odtluszczone', sol smakuje jakby byla 'bez soli', a cukier 'bez cukru'. Wody butelkowanej w sklepach nie uraczysz, bo wszyscy pija z kranu. A smakuje nieraz lepiej niz nasza zrodlana.
Czego niestety nie mozna powiedziec o ich piwie, zwanym lepiej pod nazwa 'siki renifera'. Ugh czego jak czego, ale piwa robic nie umieja :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie widziałam wiele, ale szczerze mówiąc mam wrażenie, że brak firanek jest cholernie powszechny. I zawsze tak samo nas, Polaków, dziwi ;)
OdpowiedzUsuń:D Będzie się trza zrzucać na browarowe paczki, jak widzę:D
OdpowiedzUsuńooo bylabym wdzieczna, bo tym czyms sie nawet spic nie da ;] ale za to nadrabiaja rozmiarem, bo duza puszka piwa ma 0,568l. no, ale jak wiadomo - nie rozmiar ma znaczenie ;]
OdpowiedzUsuńBrak firanek to akurat nie jest cecha tylko fińska, ogólnie skandynawska. Przy czym, z tego, co piszesz, dostrzegam tę różnicę, że na przykład duńczycy w oknie robią wystawkę (matulu, czego tam nie znajdziesz! W jednym miejscu nawet wibrator stał :D), nie jak u nas, że może jakiś kwiatek i tyle. Tam postawią, co popadnie, butelkę, książkę położą. Ot taki dodatkowy blat roboczy. A że ludzie to widzą? To ludzi problem, nie tych, co mieszkają.
OdpowiedzUsuńOgólnie Skandynawowie stawiają na transparentność swoich mieszkań. I na Ikeę.