Za dokładnie 48 godzin będę stała w kolejce do odprawy na prom Gdynia-Helsinki. Objuczona jak wielbłąd - z jednym plecakiem wypchanym ciuchami, jedną torbą z kosmetykami, z kolejną torbą z żarciem i z wielką siatą z rzeczami, które się do powyższych nie zmieściły. Znając życie połowa tych rzeczy nie będzie mi potrzebna albo użyję ich tylko raz. Coż, przynajmniej już zrezygnowałam z brania 10 par butów...
Nie pomyślałabym nigdy, że przygotowania do wyjazdu na kilka ładnych miesięcy potrafią być tak męczące. Minęły czasy, kiedy pakowanie trwało u mnie przysłowiowe pół godzinki i jakoś nigdy niczego nie zapominałam. Teraz muszę pamiętać o wszelkich kartach ubezpieczeniowych, załatwieniu spraw z uczelnią, odwiedzeniu wszystkich możliwych lekarzy i innych takich. Seriously, pakowanie w tym wszystkim to pryszcz.
A mimo to do końca spakowana jeszcze nie jestem. Od pakowania ważniejsze jest teraz poodwiedzanie znajomych, podzwonienie do najbliższych, obskoczenie ukochanych trójmiejskich miejsc i należyte opicie wyjazdu. No nie ma czasu, nie ma!
I choć cała ta wyprawa na 'daleką Północ' była marzeniem mojego życia, to im bliżej, tym bardziej mnie to przeraża. Jakie to szczęście, że od momentu wejścia na prom do dopłynięcia do portu helsińskiego minie prawie cała doba. Będę miała czas na przestawienie się na myślenie w kategoriach erasmusowych. I na przygotowanie psychiczne na to, że kraj, do którego jadę, nie jest tak do końca normalny...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ha :) Mam tylko nadzieję, że będziesz wytrwale działać tutaj :P
OdpowiedzUsuńTakie wyjazdy zawsze przerażają. Wiem, że to żadne porównanie, ale jak jechałam do tej swojej Francji, to też najpierw nie mogłam się doczekać, później zaczęłam się trochę bać ;) Ale to były tylko dwa tygodnie... Więc mogę sobie tylko wyobrażać jak to wygląda u Ciebie :D
Wylooooooooozuj!
OdpowiedzUsuńBez adrenalinki byłoby nudno!
No i pamiętaj, że Cię obserwuję - musisz pisać!:D