piątek, 16 października 2009

Finlandia? Nie polecam ;)

Zdecydowanie nie polecam Erasmusa w Finlandii. Nie chodzi tylko o pogode czy o ceny. Najwiekszym mankamentem jest to, ze trzeba byc na wszystkich zajeciach obecnym. Serio, wlasciwie wszystkie zajecia zaczynaja sie od sprawdzenia obecnosci. Nie ma, ze sie zabalowalo albo wlasnie chce sie zabalowac. Trzeba przyjsc i odrobic panszczyzne, jesli oczywiscie chce sie miec ECTSy uzbierane.

A jak sie jeszcze jest na samym poczatku, kiedy uklada sie plan, troche zbyt ambitnym, to ma sie przesrane juz na maxa. Po kilku dniach, jak ma sie zajecia od 10 do 18, czlowiek zaczyna sie zastanawiac, z ilu tak wlasciwie moze zrezygnowac. Gorzej, jak okaze sie, ze powinien chodzic na wszystko, bo inaczej jego wlasny uniwerek bedzie krecil nosem.

Przez to, ze mam naciapany caly tydzien, moje zycie erasmusowe kuleje. Wczoraj wieczorem doszlysmy do wniosku z Natalia, ze w przyszlym tygodniu TRZEBA isc na jakas impreze. No trzeba, trzeba, dawno nie bylysmy. W te sobote impreza bedzie u nas (ciekawe, jak wypali, ile osob przyjdzie i jak sie beda bawic), ale wypadaloby tez wyskoczyc na jakies erasmusowe balety. Boze. Ja to mowie? Ja, taka antyimprezowa studentka? Wierzyc mi sie nie chce. Co ta Finlandia robi z ludzmi...

Ale pocieszajace jest to, ze skoro z testu z poczatku semestru mam juz 40 ECTS, a jesli zdam w tym semestrze wszystkie egzaminy, to bede miala razem chyba rowno 60 punktow, to w przyszlym semestrze bede chodzic tylko na to, co mi sie podoba. I nie mam zamiaru sie przepracowywac ;] Bedzie wiosna, bedzie ladna pogoda, bedzie cieplo (no dobra, cieplej) - nie ma sensu siedziec od rana do nocy na uczelni.

Byle do wiosny!

2 komentarze:

  1. Barbarzyncy Polnocy. I nikt Was nie ostrzegl, ze tak bedzie z ta obecnoscia?;) Ale Wy z Polski, to w Was wierze, ze cos wymyslicie, zeby obejsc te male absurdy rzeczywistosci;P No dobra, nie takie male...

    OdpowiedzUsuń
  2. tutaj trochę to inaczej wygląda, mervi, moja nauczycielka fińskiego X lat temu, na dziennikarskim erasmusie korzystała z uroków krakowskich kafejek, pubów i innych baletów a wykładowcy byli nawet wyrozumiali, w jakiś granicach lecz jednak ;) ah ten kraków ;p

    OdpowiedzUsuń